niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 2

   Zerwałam się. Co to było? Czemu leżałam? Oglądałam film? Był strasznie głupi… Rozejrzałam się, dom już się nie palił, a z okna świeciło światło. Dziwne… Uczucie ,,gotowania’’ mnie opuściło. Z mojego brzucha wydobył się dziwny odgłos. Bolał mnie… Zaczęłam szukać czegoś, co pomogłoby mi na bolący organ. Znalazłam pewne pomieszczenie, gdzie był ogrom szafek i  wielkie, blaszane pudło. Otworzyłam je.  Wzięłam z pudła słoik z wodą i zielonymi patyczkami. O-gór-ki? Dziwna nazwa. Wyciągnęłam jeden i ugryzłam. To było pyszne! Oparłam się o pudło i zaczęłam jeść ,,ogórki’’.

***

   Ciężko było mi się dziś skupić na nauce. Normalnie nowość. Kiedy zabrzmiał dzwonek kończący ostatnią lekcję, popędziłem do szatni. Szybko pobiegłem do spłoniętego domu. Kiedy wszedłem, wiedziałem, że rodzina, która tutaj mieszkała nie ma już nic. Wszystko spłonęło. Zauważyłem dziewczynę w kuchni, opartą o lodówkę i jedzącą ser. Wokół niej było parę worków po wędlinach i słoik po ogórkach. Miała przepiękne, bardzo intensywne niebieskie oczy. Jak niebo i jeszcze jaśniejsze. Pierwszy raz widziałem taki kolor oczu. W dodatku te długie blond włosy w odcieniu złota. Była usmolona, nie miała butów, tylko zwiewną, białą sukienkę. Musiała zmarznąć w nocy… Ta dziewczyna… Jest przepiękna.

   -Musiałaś być głodna, co? – zapytałem się z kpiącym uśmieszkiem.

   -Gło-dna? – spojrzała na mnie pytająco.

Parsknąłem. Z choinki się urwała? Amnezję ma?

   -Jak masz na imię? – spytałem.

   -Ojciec mówił na mnie Erika… - opowiedziała

Czyli jednak nie ma amnezji.

   -Ile masz lat?

   -Nie wiem.

   -Skąd jesteś?

Oczy Eriki spojrzały w prawy dolny róg. Chyba nie chciała mi powiedzieć.

   -Słyszysz mnie? Zapytałem się o coś, więc mi odpowiedz. – powiedziałem zirytowany.

   -Obawiam się, że nie mogę Ci tego powiedzieć… - odpowiedziała zmieszana.

   -Gdzie Twój ojciec?

   -Gdzie indziej.

   -Zostawił Cię tu samą?

   -Wysłał mnie tu, nie wiem gdzie jestem…

Westchnąłem. Co powinienem zrobić? Mam ją u siebie przenocować? Wydaje się taka bezbronna. Z drugiej strony, co mnie to obchodzi? Nie może pójść do kogo innego? Przecież pracuję na MOJE życie.

   -Hmph. Postaraj się tutaj nie zginąć. – powiedziałem i wyszedłem z mieszkania.

    Kiedy wróciłem do domu zacząłem być głodny. Chciałem przygotować sobie coś do jedzenia, ale nie było nic w lodówce. Westchnąłem, ubrałem się i wyszedłem. Wszedłem do sklepu i moim oczom ukazała się Erika.

   -Głodna! Ogórki! – mówiła do ekspedientki, jak jakaś niedorozwinięta.

   -Wybacz skarbie, ale nic za darmo. – powiedziała przepraszająco kobieta.

   -Przepraszam za nią, zagubiła się. – powiedziałem i złapałem Erikę za rękę.

Podszedłem z nią do regałów z żywnością. Spojrzałem na ryż z myślą, że to będzie dzisiaj na kolację.

   -Co Ty tutaj robisz?! – szepnąłem.

   -Przyszłam po ogórki…

   -Ale wiesz, że za darmo ich nie dostaniesz? – westchnąłem biorąc dwa pudełka ryżu do koszyka.

Erika spuściła głowę. Poszedłem zapłacić. Wiedziałem, że dziś będę musiał zrobić kolację dla dwojga…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Chciałam bardzo serdecznie powitać Moluli jako moją 2. obserwującą :) Dziękuję Ci bardzo! :* 
Odłóżmy na bok podziękowania. Mam dla Was ważną wiadomość. 12. kwietnia jadę do sanatorium,wrócę 9. maja. Przed wyjazdem postaram się dodać rozdział 3.,ale nie obiecuję. Jeżeli nie uda mi się go napisać w domu,to w sanatorium wezmę się w garść i jak przyjadę będziecie go mieli. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do 3.rozdziału!

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 1

   Kolejny dzień. Taki sam. Lekcje się już skończyły, więc mogę wrócić do domu i się pouczyć. Przechodziłem spokojnie kolejną ulicę, za niedługo będę na miejscu. Z oddali zobaczyłem dym. Nie przejąłem się zbytnio, ale coś kazało mi pójść zobaczyć o co chodzi. Gdy już byłem wystarczająco blisko moim oczom ukazał się dom w płomieniach, wóz strażacki, ambulans i grupa ludzi. Woda z węży strażaków powoli zmniejszała ogień. Nagle zobaczyłem, że w oknie podpalonego domu stoi kobieta. Nie widziałem zbyt dokładnie, ale miała długie blond włosy i niebieskie oczy. Wyglądała na przerażoną i zaskoczoną jednocześnie Była naprawdę ładna. Byłem zaskoczony, że po takim pożarze ktoś tam jest i żyje. Podbiegłem do jednego z ratowników.
   -Ktoś tam jest! Ratujcie ją, bo spłonie! 

W moim głosie było tyle przejęcia, że aż sam nieźle się zdziwiłem. Przecież co mnie to obchodzi? Nie znam jej, więc czemu tak zależy mi na jej życiu?

   -Uspokój się! Nikogo tam nie ma! Strażacy sprawdzili pomieszczenia. Niemożliwe, żeby ktoś tam był i do tego jeszcze żył! Spokojnie, wyprowadzono wszystkich - powiedział ratownik.

Przybrałem obojętny wyraz twarzy. Całe przejęcie, które się we mnie zgromadziło, zniknęło. Czemu w ogóle się tym przejąłem? Nie wiem. Nie moja sprawa. Nie mogę zapominać, że pracuję tak ciężko, dla siebie, by mieć dobrą przyszłość. Nie w głowie mi inni ludzie.

   Kiedy przyszedłem do domu od razu wziąłem się za naukę. Jednak to, co zobaczyłem podczas pożaru nie dawało mi spokoju. Ciągle wmawiałem sobie, że ona mnie nie interesuje. Ale nie potrafiłem się oszukać. Rzadko kiedy spoglądam na kobiety, ale jeżeli już to robię, to nieczęsto znajdzie się taka, która mi się spodoba. Postanowiłem, że jutro w drodze ze szkoły do domu się tam wybiorę.

***

   Otworzyłam oczy. Byłam w jakimś domu i wokół mnie wszystko płonęło. O co tu chodzi? Ta przeprowadzka, o której mówił ojciec… To o to mu chodziło? Gdzie ja w ogóle jestem?! Nie rozumiem… Wstałam i zaczęłam rozglądać się po domu. Czułam się jakoś dziwnie… Jakbym się dusiła, jakby moja skóra i wnętrzności były gotowane. Super! Ojciec wysłał mnie gdzieś bez poinformowania mnie, nie wiem gdzie jestem i do tego czuję się strasznie z niewiadomych powodów. Nikogo nie było. Byłam sama w tym płonącym domu. Wszyscy pewnie pouciekali. Jeszcze chwilę chodziłam po pomieszczeniu, gdy nagle ktoś zaczął wołać ,,czy ktoś tu jest?!’’. Przestraszyłam się, nie wiedziałam co robić, ukryłam się. Ktoś jeszcze wszedł do pomieszczenia krzycząc ,,jeżeli tu jesteś to odpowiedz!’’. Po chwili nie słyszałam już żadnych głosów, wyszłam z kryjówki i wyjrzałam przez okno. Na dworze stał wielki czerwony wóz i grupka ludzi. Na co oni czekają? Co oni robią? Co to za miejsce?! To nie jest mój świat… To ten, o którym mówił tata… Świat ludzi.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pierwszy rozdzialoch! Wybaczcie,że taki krótki. 2. będzie dłuższy,poniewaz wtedy rozkręci się fabuła. Chciałam bardzo gorąco podziękować Erbinie Cringer(mam nadzieję,że dobrze to odmieniłam)za obserwowanie mnie i poświęcenie uwagi temu niedorozwiniętemu blogowi :) I ciągle przypominam o komentarzach! Piszcie co myślicie,to mega motywuje :) Jeszcze raz dziękuję Wam,czytelnikom,których to coś zainteresowało i samej Erbinie :) Do drugiego rozdziału!

piątek, 14 marca 2014

Witam! Prolog

Witam Was.
Jest mi niezmiernie miło,że tu wpadliście! ^^ 

Oficjalnie ogłaszam ten skromny blog moim małym kawałeczkiem internetu.
Bez owijania w bawełnę. Zacznijmy blogowanie!
Jest to mój pierwszy blog. Tyle pomysłów wypycha mi głowę,że muszę je gdzieś przelać. Na Wasze nieszczęście będzie to ten oto blog ^3^ 
Jeżeli macie jakiekolwiek uwagi,proszę,podzielcie się nimi. Będzie mi przemiło,że staracie się mi jakoś pomóc! :)

Prolog
Mam na imię Peter Wink. Mam 17 lat i jestem uczniem pewnego liceum w Londynie. Moja matka zmarła 13 minut po moich narodzinach. Ojciec za to żyje i ma się dobrze, prowadzi własną firmę cukierniczą, którą chcę przejąć. Mieszkam sam, tata wysyła mi pieniądze. Jestem najlepszym uczniem, zawsze zajmuję pierwsze miejsca w konkursach, zawsze mam najlepsze wyniki na sprawdzianach. Prawdę mówiąc, nie mam żadnych pasji. Interesuję się tylko nauką i myślę tylko o swojej przyszłości. Myślę o tym, co zrobić, żeby było mi lepiej. Nie mam żadnego przyjaciela, ani sympatii. Z nikim nie rozmawiam. Ludzie przez to obgadują mnie za plecami jaki to jestem dziwny. Nie narzekam na to, wręcz się z tego cieszę. Oni to tylko strata czasu. Kobiety są dla mnie płcią, która nie istnieje. Nie interesuję się nimi. Nigdy nie było takiej, która sprawiła, że moje serce zabiło szybciej. I nie będzie. Zawsze tak myślałem. Jednak los chciał, bym przez ten pożar poznał kogoś. Przez kogo cierpiałem, przez kogo miałem uśmiech na twarzy. Przez kogo zdałem sobie sprawę, że moje poprzednie życie było bez wyrazu, bez uczuć. Przez kogo poznałem smak miłości, smutku, szczęścia i samotności.