czwartek, 10 kwietnia 2014

Sayonara~ Rozdział 3


Rozdział 3
   Wzdychając co parę sekund wracałem… Z nią. Pierwszy raz wracam do domu z kimś. Pierwszy raz wracam do domu z kobietą. I to cholernie dziwną. Zerkałem na nią kątem oka. Jej włosy były w nieładzie, niebieskie oczy skierowane w dół. Miała na sobie tylko białą, zwiewną sukienkę. Musiało być jej zimno, tym bardziej, że nie miała butów.
   -Co tam robiłaś?
   -Już Ci mówiłam. Głodna, ogórki. – powiedziała z irytacją w głosie.
   -A dlaczego rozmawiałaś z ekspedientką jak niedorozwinięta? – zapytałem złośliwie.
   -A jak miałam rozmawiać? – spytała urażona.
   -Hm... No nie wiem… Może… Normalnie? – zakpiłem – Mówi się: jestem głodna, chcę zjeść ogórki. – dodałem litościwie.
   -Hmph! Za kogo się uważasz, żeby mnie pouczać?! – odburknęła.
Zrobiła nadąsaną minę. Wydęła usta, brwi były milimetr nad oczami, a zmarszczek na nosie i czole nie było zliczyć. Nagle zacząłem się serdecznie śmiać. Tak głośno i tak serdecznie, że spojrzała na mnie pytająco.
   -No co?! – zapytała zagniewana.
   -Nic. – odpowiedziałem ciągle się śmiejąc – Po prostu jesteś…
Natychmiast przestałem się śmiać. Co chciałem powiedzieć?
   -głupia… - dokończyłem, choć nie miałem na myśli tego słowa. Natychmiast stałem się poważny. Śmiertelnie poważny. Na mojej twarzy nie zostało ani śladu po uśmiechu. Moje kąciki ust nawet nie drgnęły. Erika była bardzo zaskoczona tą zmianą. Ona też już nie miała na twarzy swojego grymasu. Milczeliśmy przez dłuższy czas. 
   -To powiesz mi skąd jesteś?
Pokiwała przecząco.
   -A czemuż to? 
   -Nie jestem pewna czy mogę Ci o tym powiedzieć. Poza tym nie zawitam tu na długo. Ojciec przyjedzie po mnie lada chwila. Jeżeli zdobędziesz moje zaufanie lub będą powody, bym Ci o tym powiedziała, to się dowiesz. Ale nie teraz. – odpowiedziała bez emocji na twarzy. 
Wolałem nie drążyć tematu.
   -Gdzie idziemy?
   -Jak to gdzie? Do mnie.
   -Po co? – spytała podejrzliwie – To każdy nie ma swojego domu?
   - Wiesz, większość ludzi ma. – powiedziałem – Ty też masz, prawda? Tylko, że ten Twój stanął w płomieniach.
   -To nie był mój dom. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że się w nim znalazłam.
   -No widzisz. Więc nie masz domu. Także? Wolisz spać pod mostem czy jednak spędzisz noc u mnie? Pff, nie masz żadnego wyboru. I tak nie umiesz sama sobie poradzić.
   -Spać? Co to jest?
Spojrzałem na nią jak na kosmitkę.
   -Naprawdę nie wiesz?!
Pokiwała przecząco głową.
   -To jest taka czynność, którą wykonuje mózg, by odzyskać energię. Zamykasz oczy i zasypiasz na ok. 5-10 godzin. W tym czasie masz sny. – westchnąłem.
   -Sny, czyli takie filmy? – spytała z wyraźnym zaciekawieniem.
   -Tak jakby.
   -Jejku! Spałam! Śniłam! Łaał! – wykrzyknęła z podekscytowaniem.
Darowałem sobie pytania typu: ,,to skąd Ty jesteś, że nie wiesz co to sen?’’.
   Z oddali było widać już mój dom. Przyśpieszyłem kroku.
   Nie minęły dwie minuty, a już byliśmy na miejscu. Wyciągnąłem klucze, otworzyłem drzwi. Wszedłem do mieszkania zapalając po drodze światło.
   -Co tak stoisz? Wejdź. – rzuciłem.
Bosymi stopami weszła za próg, rozglądała się ciekawie.
   -Musisz chwilę poczekać na kolację. – burknąłem.
   -Dobrze, nie ma sprawy. – uśmiechnęła się – Dziękuję.
Westchnąłem. Po co mówi takie rzeczy? Tylko sprawia, że coraz bardziej żałuję tego, że ją zabrałem.
   -Co będzie na kolację? – spytała patrząc ciekawie przez ramię.
   -Ryż z grzybami. – odpowiedziałem.
   Ryż skończył się gotować. Podałem go z grzybami i postawiłem na stole.
   - I Ty chcesz tak jeść? Chyba zgłupiałaś! – oburzyłem się wskazując na jej brudne ręce – Marsz do łazienki umyć łapy! – krzyknąłem pokazując jej drzwi do łazienki.
   -Ale jak? – spojrzała na swoje czarne od brudu kończyny.
Westchnąłem. Złapałem ją za ramię i zaprowadziłem do łazienki. Namoczyłem i namydliłem ręce. Chwyciłem dłonie Eriki i zacząłem je myć. 
   -Już, gotowe. Widzisz? To nie jest takie trudne. Rób tak zawsze, kiedy wrócisz z dworu.  Choć jeść.
   Posiłek minął przyjemnie i szybko. Erika musiała być naprawdę głodna, jadła prędko.
Kiedy skończyliśmy jeść zebrałem talerze i zostawiłem w zlewozmywaku.
   -Idź się wykąpać, ja za ten czas umyję naczynia.
   -Co? – spojrzała na mnie pytająco.
Zrobiłem oczy wielkie jak spodki. Nie mówcie, że będę musiał ją umyć! O nie! Nie, nie, nie!
   -Jak to? Nie wiesz? Przecież Ci pokazywałem! – jęknąłem błagalnie.
Kiedy zobaczyłem, że ma taki sam wzrok głupiego, ukryłem twarz w dłoniach. Będę musiał ją umyć!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To żyje! Nareszcie! Napisałam to!
...
Nie było to takie trudne. Miałam problem z początkiem,ale kiedy już przez niego przebrnęłam,palce same chodziły po klawiaturze.
Z natury jestem bardzo złośliwa,dlatego zostawiłam Was w takim momencie. Wybaczcie~
Chciałam bardzo podziękować Halinie i Dominice
za ciepłe słowa, ow,ow :3 Więc... Mówię Wam sayonara kochani. Tylko bardzo Was proszę,czekajcie na mnie. Do zobaczenia 9. maja lub jak kto woli do 4. rozdziału! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz